sobota, 16 czerwca 2018

Ewa Frączek, Reorientacja, K.I.T, Stowarzyszenie Żywych Poetów, MBP im. Ks. Ludwika I, Brzeg 2017.



Liryczna persona debiutantki nie zamierza grać roli grzecznej młodej damy. Do grasujących ostatnio stadami bojowo usposobionych dziewuch też by się raczej nie przyłączyła. Wydaje się wcale zadowolona z kobiecości w jej fizycznym tudzież emocjonalnym wymiarze (zob. święto dziękczynienia). Co do feminizmu, genderu nie ma złudzeń. Woli samodzielnie, na własne ryzyko, analizować kobiece uwikłanie w skomplikowany kontekst społeczny uwarunkowany czynnikami psychologicznymi, ekonomicznymi czy religijnymi (***, a przecież umieram dla was kobiety...). Jako że w otwartej konfrontacji trudno się z nimi uporać, próbuje je rozbroić groteskowym przemodelowaniem (kobiety na radzie pedagogicznej obierają wspólnie ziemniaki) albo –  oswoić emocjonalnie, nazywając wprost lub metaforyzując uczucia („***, nienawiść do chmur rośnie…”). Wybierając konkretną taktykę, chętnie posiłkuje się instynktem i intuicją, scalając odrębne obrazy rzeczywistości wytwarzane przez każdą półkulę mózgową z osobna.  Czasem jej procesy poznawcze integruje myślenie magiczne, zdolne objaśnić tajniki   egzystencji (bycie i czas). Poetyckie „ja” debiutantki zdaje się na poły zafrapowanie, na poły przerażone najważniejszym swoim odkryciem dotyczącym dominacji fenomenów podświadomych albo zgoła nieświadomych nad racjonalnym porządkiem pojęć.  Wspomnienia i traumy z dzieciństwa (pokój), nie przepracowana, jak się można domyślać, relacja z matką (o cudach) pozostawiły w tym tomie swój ślad. Podobnie jak nastoletnie, generacyjne próby wejścia w dorosłość oraz ich już całkiem indywidualny ciąg dalszy podsumowany w wierszu lublin. dolna marii panny, gdzie nostalgia miesza się z poczuciem niepewności co do kierunku, w którym biegnie całkiem już dorosły los. Zatem znaczną część tych wierszy możemy uważać za świadectwo prób reorientacji, czyli ponownego, często całkiem własnego określenia się wobec doświadczeń, wyzwań, także – wobec wartości.
   Podmiotka debiutu znalazła się w położeniu nie napawającym optymizmem; wśród jej postanowień na rozpoczynający się rok znajdujemy również takie: „omijać strach, pytania/ o polskę właśnie/ o mentora mistrza nauczyciela/ który przypilnuje bym żyła jeszcze/ lat trzydzieści pięć, gdy bank ogłosi/ że jestem zdolna do metrażu, bo/ mam talent mało zmarszczek przyszłość/ nienaruszone nadgarstki” (noworocznie). Na życie byle jakie, wymuszające rezygnację z wyczytanych w książkach, skądinąd słusznych moralnie ideałów (dopowiedzenie) albo planów (saturn nienasycona), nie ma zamiaru się godzić. Uwierają ją ustępstwa na rzecz powszednich realiów odnotowywanych zresztą bardzo celnie. Doceńmy jej nonkonformizm, zwłaszcza, że stoi za nim, dynamiczna imaginacja, rozkwitająca w całej swej sile sugestywnymi metaforami oraz energia wypowiedzi.

Fragment większej całości przygotowanej do druku w Dwumiesięczniku Literackim „Topos”.

1 komentarz: