Umiejętność wykorzystania sytuacyjnego konkretu, język
powściągliwy, jasny od refleksów, rozbłysków, odbić (zob. Między ołtarzami), wyrazistość metafor należy
już uważać za sygnaturę poezji Nowakowskiej. Doskonale pomieściły się w niej
żywoty mieszkańców żydowskiej dzielnicy, rozważania religijne (Korona), przypomnienia dzieciństwa (Procesja), ostateczne zerwanie ze zmarłym ojcem (Sosna). Dominantą tematyczną najnowszego
tomu Ewy Elżbiety Nowakowskiej pozostaje jednak
Holocaust. Zbiór ten przekonująco dowodzi,
że aby poetycko się zmierzyć z problemem Zagłady nie wystarczy jedynie zdolna
do współczucia wyobraźnia. Często ją musi wesprzeć realne, biograficzne
zakorzenienie podmiotu w miejscach, gdzie zapominanie zmaga się z pamięcią o
zgładzonych. Liryczne „ja” tego zbioru przemierza krakowski Kazimierz, okolice
kościoła Bożego Ciała czy placu Wolnica, nie jak turysta albo sentymentalny
kolekcjoner judaików. Ale jak współmieszkaniec przestrzeni pełnej żywotów o
tragicznym finale (zob. Łucjan). Poetka
nie ma zamiaru ich wskrzeszać. Wie, że takie zadanie przekracza ludzkie siły.
Próbuje jednak owe żywoty i umierania „przyjąć w siebie”, utrwalić w słowie (Notatki).
Chodzi po śladach swoich poprzedników-sąsiadów (wiersz: Adresy). Wypatruje tych, którym niegdyś odmówiono
prawa do istnienia. Penetruje obszary znajdujące się pod suwerenną władzą
umarłych jak zabytkowy cmentarz Remu (Decydują).
Obserwuje rozmaite formy upamiętnienia. Analizuje próby racjonalnego dociekania
znaczeń Zagłady (por. Oryginał).
Spogląda na nie – tak przynajmniej się wydaje – z poczuciem bezradności (Empatia). Wyżej niż roztrząsania ceni
kontemplację. Jakby w nadziei, że właśnie z niej uda się wysnuć dyskurs zdolny
wypowiedzieć grozę Holocaustu – jako zjawiska obciążonego konsekwencjami
metafizycznymi, będącego manifestacją radykalnego zła obcego naturze i kulturze
(por. wiersz Lisy). Napór nieprawości okazał się bowiem tak
przemożny, że wymusił nawet modyfikację postrzegania sacrum, połączenie tradycji chrześcijańskiej z żydowską; skłonił do
symbolicznego odprawiania rytuałów Starego Przymierza, wzmacniających przeżywanie
Boga (Kryjówka). Tylko w takim
przeżywaniu, w doświadczeniu wewnętrznym skraca się nieco dystans pomiędzy Bóstwem a ludzkimi o nim wyobrażeniami (zob. wiersz Raport konserwatora). Wolno chyba postawić hipotezę, że podmiot
przyjmuje tutaj postawę ekumeniczną jak przystało na mieszkańca dzielnicy,
gdzie ledwie kilka kroków dzieli synagogę od katolickiej świątyni.
Warsztatowa wersja teksty przeznaczonego do publikacji w Dwumiesięczniku Literackim "Topos".