środa, 30 kwietnia 2014

Ewa Elżbieta Nowakowska: Trzy ołówki, Wydawnictwo Austeria, Kraków-Budapeszt 2013.



Umiejętność wykorzystania sytuacyjnego konkretu, język  powściągliwy, jasny od refleksów, rozbłysków, odbić (zob. Między ołtarzami), wyrazistość metafor należy już uważać za sygnaturę poezji Nowakowskiej. Doskonale pomieściły się w niej żywoty mieszkańców żydowskiej dzielnicy, rozważania religijne (Korona), przypomnienia dzieciństwa (Procesja),  ostateczne zerwanie ze zmarłym ojcem (Sosna). Dominantą tematyczną najnowszego   tomu Ewy Elżbiety Nowakowskiej pozostaje jednak Holocaust. Zbiór ten  przekonująco dowodzi, że aby poetycko się zmierzyć z problemem Zagłady nie wystarczy jedynie zdolna do współczucia wyobraźnia. Często ją musi wesprzeć realne, biograficzne zakorzenienie podmiotu w miejscach, gdzie zapominanie zmaga się z pamięcią o zgładzonych. Liryczne „ja” tego zbioru przemierza krakowski Kazimierz, okolice kościoła Bożego Ciała czy placu Wolnica, nie jak turysta albo sentymentalny kolekcjoner judaików. Ale jak współmieszkaniec przestrzeni pełnej żywotów o tragicznym finale (zob. Łucjan). Poetka nie ma zamiaru ich wskrzeszać. Wie, że takie zadanie przekracza ludzkie siły. Próbuje jednak owe żywoty i umierania „przyjąć w siebie”, utrwalić w słowie (Notatki). Chodzi po śladach swoich poprzedników-sąsiadów (wiersz: Adresy). Wypatruje tych, którym niegdyś odmówiono prawa do istnienia. Penetruje obszary znajdujące się pod suwerenną władzą umarłych jak zabytkowy cmentarz Remu (Decydują). Obserwuje rozmaite formy upamiętnienia. Analizuje próby racjonalnego dociekania znaczeń Zagłady (por. Oryginał). Spogląda na nie – tak przynajmniej się wydaje – z poczuciem bezradności (Empatia). Wyżej niż roztrząsania ceni kontemplację. Jakby w nadziei, że właśnie z niej uda się wysnuć dyskurs zdolny wypowiedzieć grozę Holocaustu – jako zjawiska obciążonego konsekwencjami metafizycznymi, będącego manifestacją radykalnego zła obcego naturze i kulturze (por. wiersz Lisy).  Napór nieprawości okazał się bowiem tak przemożny, że wymusił nawet modyfikację postrzegania sacrum, połączenie tradycji chrześcijańskiej z żydowską; skłonił do symbolicznego odprawiania rytuałów Starego Przymierza, wzmacniających przeżywanie Boga (Kryjówka). Tylko w takim przeżywaniu, w doświadczeniu wewnętrznym skraca się nieco dystans pomiędzy Bóstwem a ludzkimi o nim wyobrażeniami (zob. wiersz Raport konserwatora). Wolno chyba postawić hipotezę, że podmiot przyjmuje tutaj postawę ekumeniczną jak przystało na mieszkańca dzielnicy, gdzie ledwie kilka kroków dzieli synagogę  od katolickiej świątyni.

Warsztatowa wersja teksty przeznaczonego do publikacji w Dwumiesięczniku Literackim "Topos".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz