niedziela, 19 maja 2019

Joanna Pełka Śmiełowska, przeciwległe żebro, Fundacja Otwartych na Twórczość, Poznań 2019.




W poetyckim pisaniu Joanny Pełki Śmiełowskiej czuje się ambitny zamiar zaangażowania tyleż wyobraźni czytelnika co jego intelektu i zmysłów, nawet duchowości. Debiutantka podejmuje przy tym nie mniej ambitną próbę stworzenia języka poetyckiego, który stałby się uniwersalnym medium zdolnym przekazać każdą treść; języka, zdolnego udźwignąć ciężar kwestii metafizycznych, opisać dowolny stan emocjonalny, nawet doświadczenie paranormalne. Pewnie totalność tego zamiaru sprawia, że w pierwszym kontakcie jej wiersze robią wrażenie dość mocno rozwichrzonych. Aby się przyzwyczaić do wartkiego toku lirycznych monologów, będących żywą dynamiką, trzeba się wpierw dać im unieść, pozwolić się porwać. Dopiero potem świta w nich coś i ktoś. A konkretniej – podmiotka, czyli podmiot rodzaju żeńskiego, swą żeńskość wykorzystujący kreatywnie, nieco uwodzicielsko; doskonale wie, jak wykorzystać soft power autokreacji. Widmowa, pełna marzeń o idealnej miłości, romantyczka, zręcznie porusza się pośród kulturowych kodów, wykazuje skłonności mistyczne. Osobowość przebogata, frapująca. W którąkolwiek zabierze czytelnika stronę, gdziekolwiek ją spotkamy, zawsze pozostaje zajmującym towarzystwem. Pozostaje nim nawet wówczas, gdy daje się zauważyć na uboczu ulicznej krzątaniny, gdzie spisuje „na bezsennym pergaminie/ wielowartościowe logiki świata” (cogitationes). Wielokierunkowość, wielowartościowość poetyckiego myślenia próbuje debiutantka potraktować jako środek przy pomocy którego da się pogodzić sprzeczności. Do pewnego stopnia skuteczny, także dlatego, że podmiotka staje czule i blisko każdego tekstowego „ty”. Snuje monologi intymne; zwraca uwagę swego adresata na każdy subtelny, niezwyczajny szczegół. Chociaż zazwyczaj upozowana na istotę odrealnioną i wiotką, gdy czuje taką potrzebę, błyskawicznie wróciwszy do przytomności, potrafi podsumować erudycyjną dysputę niespodziewaną, ironiczno-erotyczną pointą: „a potem nagle w pana rozumieniu wszechświat stał się dualny/ ponieważ przez niepomierną chwilę składał się jedynie z dwóch/ jędrnych jabłek” (nie słyszeliśmy się od stworzenia). Zapatrzona w literackie ideały wielkich kochanków, nie kryje bynajmniej, że rzeczywisty mężczyzna jest jeno ich lichym cieniem, postacią, którą trzeba dopiero nauczyć obchodzenia się z zaskakującą tajemnicą kobiecości, której zgłębianie prowadzi do transgresji lub zmienia się w sytuację graniczną. (patrząc na niego). Wyraźnie zmęczona udzielaniem takich lekcji ucieka w baśń, w afrykańską lub dalekowschodnią, egzotykę, ostatecznie wycofuje się w bezpieczne, poetyzmy. Trudno ukryć, że wyrażenia rozpoznawalne od razu jako poetyckie, sięga z upodobaniem. Lubi konstruować monologi piętrowe, spiętrzone, wielokondygnacyjne. Eksperymentuje nie tyle z formą, ile ze snami i projekcjami, z napięciami pomiędzy spontaniczną wizją a uruchamiającym myślenie pojęciowe medytacjami, jak wówczas, gdy analizuje związek pomiędzy sacrum a przemocą (jasnowidzące uliczki innych religii…) okrutną czujących dla istot. Człowiecze zamiary opanowywania czy użytkowania przyrody zasługują w jej oczach na bezwzględną naganę (czy wiesz, że w wodach Amuru). Światopoglądem tej poezji jest radykalny ekologizm, zakładający, że dobro stanowi konstytutywną cechę natury (wyjaśnijmy – nie zawsze całkowicie niewinnej i łagodnej), dalej -  wiara w pierwotność tego dobra natury wobec kształtów, w które przywdziewają się jej fenomeny (manifestująca się od samego początku w czułych dziecięcych gestach wobec żywych stworzeń (przywołuję w pamięci), cenione przez poetkę o wiele wyżej niż rezultaty dociekań myślicieli.
„Nie nauczę się poezji”  - wzdycha w pewnym momencie debiutantka. Trochę chyba kokieteryjnie, bo bez wątpienia dale się u niej stwierdzić ogólne wyczucie poetyckości. Co zaś do szczegółów – powinna się chyba przyjrzeć nieco bardziej krytycznie sformułowaniom takim jak „nagłe objawienie/ w postaci rozciętego krocza etiopki/ jest dla miłośników kwestią drugorzędną”  (pewnego razu) albo „kobiety renesansu ukryte w kastracji/ wspomnień” (temperament zwierząt). I niekiedy, zwolniwszy tok monologu, pozwolić czytającemu poczuć przyjemność z bogatej wizji lub zastanowić się nad zaszyfrowanym w obrazie czy w przenośni znaczeniem.


Fragment większej całości przeznaczonej do publikacji w Dwumiesięczniku Literackim "Topos"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz