środa, 14 sierpnia 2013

Reinerowi Kunzemu na jubileusz 80. urodzin (16.08.2013). Kilka zdań osobistych.


Człowiek bez władzy? Albo – od polityki do egzystencji.



Był kiedyś czas, kiedy prawie wszystko w Polsce było polityczne. Oczywiście – także poeci i ich książki. Większość z nich ukazywała się w samizdacie. Jesienią roku 1988, przed samym spotkaniem autorskim znanego podówczas poety, Wiktora Woroszylskiego w gdańskim klasztorze dominikanów, kupiłem sobie mój pierwszy zbiór wierszy Reinera Kunzego: Nokturn i inne wiersze przełożony na język polski przez Ryszarda Krynickiego. Wiersze te, swoją zwięzłością i czystością poetyki, okazały się dla mnie, wówczas studenta filologii, nową przestrzenią liryczną. Napisana przeze mnie recenzja w podziemnym czasopiśmie kulturalnym stała się moim debiutem krytycznoliterackim. W tamtym czasie interesował mnie przede wszystkim polityczny aspekt tych wierszy, napisanych przez autora, który w jednym ze swych przemówień, nazwał poetę człowiekiem bez władzy.

Autor może zrezygnować z każdej władzy. Ale wiersze tak czy owak mają swoją własną moc – budzenia refleksji lub wyobraźni. I tak przechodzimy do aspektu egzystencjalnego. W moim, całkiem już dorosłym życiu miałem chwile, a nawet lata, gdy musiałem żyć oko w oko z nicością i absurdem. W wierszach Kunzego znalazłem wskazówki – jak można w ogóle żyć z absurdem. A chociaż w roku 2003 napisałem monografię twórczości Kunzego jako swoją rozprawę doktorską, wciąż jeszcze czytam poezję Kunzego (przede wszystkim poezję!) jak ten młody człowiek, jesienią, u końca lat osiemdziesiątych. Może tylko mądrzejszy o wiele cierpienia, o swoje ludzkie zmartwychwstawanie, o wielką, szczęśliwą miłość.  


(Polska wersja tekstu przygotowanego do jubileuszowego numeru czasopisma europäische ideen)


Recenzja tomiku opublikowana w miesięczniku kulturalnym NSZ-impuls, grudzień 1988.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz