Głównym tematem debiutanckiego zbioru Dominiki Lewickiej-Klucznik, Samopas (2013) były rozczarowania diagnozowane bezlitośnie, wręcz autoagresywnie. W Limicie na cuda liryczne „ja” zastanawia się, co właściwie zrobić wobec tak dalece pesymistycznych rozpoznań. Te zaś chcą, aby udzielić im głosu: na przemian skarżą się i oskarżają. Wyrastają najwyraźniej z gorzkiej konstatacji, że dorosłość oznacza w dużej mierze zgodę na poddanie się regułom zgoła niecudownej rzeczywistości, która zwodzi (por. Rzeczy(w)istnieję), zmusza do ulegania przemocy determinizmów. Ani liryczne „ja”, ani jego rówieśnicy nie zostali skrojeni na heroiczną miarę. Mają zwyczajne oczekiwania. Pragną sensu i miłości nie będącej ani po-miłosną tęsknotą, ani po-miłosną żałobą. O takie uczucie wołają kobiety, których „nie stać na mężczyzn/ pokolenia ikea/ za szybko za tanio ekologicznie” (Generacja X-Y-Z). Niemniej uporządkowany, sformatowany przez obowiązki tudzież technologie komunikacyjne związek (zob. Świat dwa na dwa) może sprawić równie dotkliwy zawód, co szalona, namiętna relacja bez przyszłości. Podmiotka mówi nowych wierszy Dominiki Lewickiej-Klucznik mówi konfesyjnie, chętnie się zwierza, zwłaszcza, wtedy, gdy dopada ją ostre poczucie bezsensu; kiedy pokuta codzienności przerasta jej siły. Pewną ulgę przynoszą jej próby oswajania „dziewczynki w sobie” (U Carolla). Jeszcze skuteczniejsza okazuje się spokojna analiza przebiegu procesów myślowych rozgrywających się w tajemnych zakątkach ciała, w zwojach mózgu, w matematycznych wzorach, w pomyłkach poetów. Roztrząsania te chwilowo obniżają temperaturę lirycznych monologów, ale pomagają stwierdzić, że wielu przedstawicieli rodzaju ludzkiego uruchamia intelekt raczej niechętnie; przeto ostrzega poetka samą siebie: „wchodzę na teren zaludniony/ trzeba zwolnić/ myślenie” (Locus secretus). Wyczulona na fałsz, wobec spraw naprawdę wielkich, jak poczucie przynależności do określonej ojczyzny, woli milczeć milczeniem najbardziej cierpliwym, więc miłosnym (Nie lubię).
Za pozostałość po (nad)ekpresji, cechującej monologi pomieszczone w zbiorze Samopas można uważać obecne także tutaj brutalizmy, stosowane ze zdecydowanie większym umiarem (por. Jak będziemy wszystko krytykować, to zabraknie nam przypadków). Drugi tom Lewickiej-Klucznik to żaden tajemny cud, lecz wynik rzetelnie rozwijanego talentu.
Warsztatowa wersja większej całości przeznaczonej do publikacji w Dwumiesięczniku Literackim "Topos"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz