Liryczny dyptyk wyrosły z wrażliwego doświadczania śmierci i miłości. Część pierwszą książki zajmują córczyne treny opłakujące zmarłą matkę. Można je potraktować jako rozłożoną na kilka etapów pracę żałoby znajdującą swoje odbicie również w nawiązującej do klasycznych wzorców kompozycji żałobnego cyklu zapoczątkowanej ekspresją żalu, zakończonej konsolacją. Najbardziej interesujący pozostaje wynik tej pracy – wniknięcie w nadprzyrodzony cel macierzyństwa.
O samym umieraniu pisze poetka z powagą właściwą rzeczom ostatecznym. Później oswaja stratę modlitwą i czułością (List). Powraca do miejsc i sytuacji dzielonych z umarłą (Zagadeńko zagadaj). W takich momentach epitafijną dykcję zastępuje tonacja prostej, dźwięczącej jakby liebertowskimi echami, piosnki (poczytajmy: „Maryjo niebiańskie kadzidło// za mamę jodłową/ wznieć modlitwę przeczystą” – z wiersza Matko wiosny pełna); nawet – zwięzłej rymowanki sprawdzającej efekt uczestnictwa w językowych grach (Rycina).
Na przeciwległym biegunie sytuują się wiersze-znicze. Podobnie epigramatyczne, lecz głęboko stęsknione, zadumane (Zaduszki). Uporanie się ze stratą okazuje się w nich wstępem do rozeznania jednaj z fundamentalnych prawd chrześcijaństwa – obcowania świętych. Przeżycie tej prawdy prowadzi poetkę do wniosku, że śmierć, pozostając faktem bolesnym, jest jeno tymczasową pointą egzystencji; macierzyństwo wypełnione dobrem i troską (w taki sposób przedstawia zmarłą poetka) wychyla się ku wieczności, woła o zmartwychwstanie (Mistrz). Odchodząc, zaś pozostawia na tym świecie drogocenny spadek – dojrzewającą duchowo córkę.
Izabela Iwańczuk akcentuje sakralny wymiar macierzyństwa. Na początku spotykamy tu matkę uświęconą poprzez jej dobroć (Fotografia). Potem świętość matki nabiera rysu maryjnego (Madonna Teresa 1976 rok), aby na chwilę nabrać cech wręcz chrystologicznych (Analogia).
Z sakralizacją mamy do czynienia również w erotykach z drugiej części zbioru. Uwzniośleniu podlega tutaj zmysłowa namiętność.
Erotyka w wierszach Iwańczuk stanowi najwyższą, najbardziej intensywną formę obcowania żywych. Rozpala do żywego (Albatros), zmienia geografię świata (zob. Wulkany). Może być wspólną podróżą (Jechaliśmy razem), wzajemnym odkrywaniem, doznaniem egzotyki lub rozpoznawaniem swojskości. Ale musi przy tym koniecznie stawać się dziełem sztuki podobnym wierszowi (Wobec krytyki), a jeszcze lepiej, by upodobniło się do muzycznej kompozycji.
Iwańczuk ceni sobie dość tradycyjne rekwizytorium literackie i takąż leksykę. Wykorzystuje ją jednak wcale pomysłowo, z wdziękiem i humorem. Sprawia to, że jej tomik może liczyć na przyjaźń wielu czytelników niezależnie od stopnia ich lekturowego zaawansowania.
O samym umieraniu pisze poetka z powagą właściwą rzeczom ostatecznym. Później oswaja stratę modlitwą i czułością (List). Powraca do miejsc i sytuacji dzielonych z umarłą (Zagadeńko zagadaj). W takich momentach epitafijną dykcję zastępuje tonacja prostej, dźwięczącej jakby liebertowskimi echami, piosnki (poczytajmy: „Maryjo niebiańskie kadzidło// za mamę jodłową/ wznieć modlitwę przeczystą” – z wiersza Matko wiosny pełna); nawet – zwięzłej rymowanki sprawdzającej efekt uczestnictwa w językowych grach (Rycina).
Na przeciwległym biegunie sytuują się wiersze-znicze. Podobnie epigramatyczne, lecz głęboko stęsknione, zadumane (Zaduszki). Uporanie się ze stratą okazuje się w nich wstępem do rozeznania jednaj z fundamentalnych prawd chrześcijaństwa – obcowania świętych. Przeżycie tej prawdy prowadzi poetkę do wniosku, że śmierć, pozostając faktem bolesnym, jest jeno tymczasową pointą egzystencji; macierzyństwo wypełnione dobrem i troską (w taki sposób przedstawia zmarłą poetka) wychyla się ku wieczności, woła o zmartwychwstanie (Mistrz). Odchodząc, zaś pozostawia na tym świecie drogocenny spadek – dojrzewającą duchowo córkę.
Izabela Iwańczuk akcentuje sakralny wymiar macierzyństwa. Na początku spotykamy tu matkę uświęconą poprzez jej dobroć (Fotografia). Potem świętość matki nabiera rysu maryjnego (Madonna Teresa 1976 rok), aby na chwilę nabrać cech wręcz chrystologicznych (Analogia).
Z sakralizacją mamy do czynienia również w erotykach z drugiej części zbioru. Uwzniośleniu podlega tutaj zmysłowa namiętność.
Erotyka w wierszach Iwańczuk stanowi najwyższą, najbardziej intensywną formę obcowania żywych. Rozpala do żywego (Albatros), zmienia geografię świata (zob. Wulkany). Może być wspólną podróżą (Jechaliśmy razem), wzajemnym odkrywaniem, doznaniem egzotyki lub rozpoznawaniem swojskości. Ale musi przy tym koniecznie stawać się dziełem sztuki podobnym wierszowi (Wobec krytyki), a jeszcze lepiej, by upodobniło się do muzycznej kompozycji.
Iwańczuk ceni sobie dość tradycyjne rekwizytorium literackie i takąż leksykę. Wykorzystuje ją jednak wcale pomysłowo, z wdziękiem i humorem. Sprawia to, że jej tomik może liczyć na przyjaźń wielu czytelników niezależnie od stopnia ich lekturowego zaawansowania.
Skrócona wersja tekstu przeznaczonego do publikacji w Dwumiesięczniku Literackim Topos
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz