Robert Kania należy do poetów z krótkim
stażem, choć człowiekiem jest dojrzałym. Za dojrzały należy również uważać jego
debiut, o czym najlepiej przekonuje
sposób obchodzenia się poety z inspiracjami, czyli – posłużmy się tu modnym
obecnie sformułowaniem – „implementacja dobrych praktyk”. Mniej mu zależy na zapożyczeniach; bardziej
zaś – na dialogu, na rozmowie, której efektem może być osobny tekst (por. dedykowany
Stanisławowi Grochowiakowi wiersz biały), czy też – tylko napomknienie,
skojarzeniowa reminiscencja (por. stwarzanie).
W dialogu ćwiczy swój własny język. Na samym początku wypowiada fascynację
aktem twórczym, kreacją słowną, której impuls daje sama rzeczywistość widziana
z bliska, od strony szczegółu lub pojedynczej sceny (przystanek). Niekiedy poeta próbuje przyspieszyć tempo monologu,
aby dotrzymać kroku obserwacji. Zawsze stara się pisać bez zbędnych słów.
Metaforyzować błyskotliwie i błyskawicznie. Stawia na dużą prędkość przekazu. Woli
ekwiwalentyzować emocje niż wyrażać je wprost. Tak obrana strategia pozwala
poecie podejmować refleksję na każdy właściwie temat – na przykład przypomnieć pewną
zimę z lat młodości naznaczoną „śladami gąsienic/ pod internatem” (stan); nawet cofnąć się jeszcze dalej, w głąb wojennych dziejów, w pamięć
historii (gotyk 1939). Przede
wszystkim jednak – utrwalać chwilę
teraźniejszą ze świadomością rzeczy ostatecznych (pamiętanie). Kiedy zaś styl należycie okrzepnie, poeta pozwala
sobie nawet na odrobinę wzruszenia nad mogiłą Liselotty von Massow (po). Oczywiście – w starannie odmierzonej proporcji. Gdyż
powściągliwość, miara, jest tym, co poezja Roberta Kani ceni sobie bardzo
wysoko. Jej stabilność sprawdza się szczególnie wtedy, kiedy przychodzi
uchwycić cykl powstawania i rozpadu „nowych stanów związków, obiektów, ciał” (taki czas) albo oddać rozproszoną,
fragmentaryczną strukturę pewnego poranka (w
domach z b.). Odbiór sygnałów docierających z rzeczywistości, doskonale
obywa się bez cyfrowego instrumentarium.
Wystarczy gotowość bycia blisko tego, o czym się pisze.
Skrócona wersja tekstu przeznaczonego do publikacji w Dwumiesięczniku Literackim "Topos".
Skrócona wersja tekstu przeznaczonego do publikacji w Dwumiesięczniku Literackim "Topos".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz