
*
Sporą część tego wyboru
zajmują wiersze odwołujące się do średniowiecznej i nowożytnej historią miasta;
zwłaszcza do liczącego prawie
trzydzieści lat okresu, kiedy od roku 1667 aż do końca swego życia (1696), tutejsze starostwo dzierżył Jan Sobieski, marszałek wielki koronny, potem hetman,
wreszcie król, który, nim okrył się chwałą zwycięzcy spod Chocimia (1673), dał
się tutaj poznać jako nadzwyczaj dbały gospodarz. Z czasem Gniew stał się jedną z rodzinnych
siedzib Sobieskich, gdzie przeżywali
smutne, ale i radosne chwile. Jeden z wierszy Franciszka Kameckiego nawiązuje
do tych z całą pewnością radośniejszych. Lokalna pamięć przechowała przede
wszystkim postać królowej Marysieńki. Jej
przybycie poeta przedstawia z rozmachem i barokową fantazją, podobną do tej, z
którą Andrzej Stech sportretował królewską parę na jednym z obrazów zdobiących klasztorne krużganki niedalekiego Pelplina. Tworzy
tu poeta fresk, niby ilustrację do baśni, która koniecznie musi skończyć się dobrze.
Bo niezmiennie wierzy w dobro, które stanowi przeciwwagę dla dramatycznych
pytań, dla zatroskania o sens istnienia jednostek i zbiorowości, z których
największą jest „my” całego ludzkiego
rodzaju. Od takich dylematów poezja Kameckiego nigdy nie uciekała,
przypominając wciąż, że kiedy dociekania wnikliwego intelektu wywołują poczucie
egzystencjalnej bezradności, z pomocą przychodzi wiara, wypróbowana
sojuszniczka wszystkich przerażonych światem
(PWL, Bliska memoryja. Z notatek redaktora. /fragmentt posłowa/)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz