Drugi tomik Macieja Bieszczada prezentuje wiersze głęboko przejęte
duchowym wymiarem człowieczego istnienia. Filarem swego światopoglądu poeta uczynił duchowość chrześcijańską.
Chrześcijańską bezkompromisowo, żarliwie, radykalnie. Od samego początku
przekłada się ona na czytelne hierarchie: Świat
wyższy odbija się w materii./ Kalekie przegląda się w doskonałym (Trony). Rozdwojony świat staje się tutaj
przestrzenią, gdzie staczają ze sobą walkę Duch Prawdy oraz Zły, dzierżawca pustyni. Chociaż ewangeliści
odkryli przed nami wynik jednego z takich starć, poezja Bieszczada ukazuje nam
ją jako wciąż-nierozstrzygnięte, gdyż musi się ono rozstrzygnąć w każdym naszym
wyborze, w każdym naszym „albo-albo”. Bo czasami wszyscy trafiamy do wspomnianego
przez Łukaszową ewangelię kraju Gerazeńczyków znajdującego się pod rządami
czaszek, które Ciągle nam wygrażają/ i
szczerzą kły. Innymi słowy: spoglądamy w twarz złu. Jak najbardziej
rzeczywistemu. Dlatego też wolno nam czytać Bieszczada jako poetę realizmu
etycznego, wzywającego do czujności; do nabierania sił potrzebnych na to, by Złego
spętać i obezwładnić (zob. Przypowieść o
więźniach).
Religijność tych wierszy, może za przykładem Pawła Apostoła, a może Augustyna, stawia na dynamikę wiary; na wiarę działającą, będącą z jednej strony przejrzeniem, z drugiej natomiast zaskoczeniem (Pięciuset). Taka wiara, po rozlicznych trudach, przynosi odpoczynek pod Drzewem Życia. Gdyż prawda zesłana przez Ducha zawsze staje po stronie życia autentycznego: zanurzonego w transcendentnej nadziei. Co ciekawe: podczas gdy Bóg zdaje się tu mówić całym światem (por. Ukryte), obecność Jego syna zaznacza się o wiele bardziej dyskretnie. Pokorny, uniżony, pozbywa się nawet własnego imienia. Dobrowolnie staje nad śmiertelną przepaścią (Zamiana ról), w takim miejscu, gdzie wzrok swoim ostatecznym spojrzeniem zaczyna już dostrzegać to, w co oko nie chce uwierzyć. Zwłaszcza oko jeszcze-żywych (wiersz: Dom przy torach).
Ascezę, rzeczowość stylu (por. Wystawione na pokaz) połączył poeta z obrazową metaforyką (zob. Riders on the storm). Również dzięki temu, można się spodziewać, że jego wrażliwa na Nadprzyrodzone, warsztatowo dopracowana poezja, będzie nam jeszcze miała wiele do powiedzenia.
Religijność tych wierszy, może za przykładem Pawła Apostoła, a może Augustyna, stawia na dynamikę wiary; na wiarę działającą, będącą z jednej strony przejrzeniem, z drugiej natomiast zaskoczeniem (Pięciuset). Taka wiara, po rozlicznych trudach, przynosi odpoczynek pod Drzewem Życia. Gdyż prawda zesłana przez Ducha zawsze staje po stronie życia autentycznego: zanurzonego w transcendentnej nadziei. Co ciekawe: podczas gdy Bóg zdaje się tu mówić całym światem (por. Ukryte), obecność Jego syna zaznacza się o wiele bardziej dyskretnie. Pokorny, uniżony, pozbywa się nawet własnego imienia. Dobrowolnie staje nad śmiertelną przepaścią (Zamiana ról), w takim miejscu, gdzie wzrok swoim ostatecznym spojrzeniem zaczyna już dostrzegać to, w co oko nie chce uwierzyć. Zwłaszcza oko jeszcze-żywych (wiersz: Dom przy torach).
Ascezę, rzeczowość stylu (por. Wystawione na pokaz) połączył poeta z obrazową metaforyką (zob. Riders on the storm). Również dzięki temu, można się spodziewać, że jego wrażliwa na Nadprzyrodzone, warsztatowo dopracowana poezja, będzie nam jeszcze miała wiele do powiedzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz