Przez
wiersze Łucji Dudzińskiej wartko płyną mocne strumienie obrazów. Tylko się w
nich zanurzyć i płynąć, płynąć wraz z nimi, gdzieniegdzie docierając do gruntu,
do dna, a może do sedna, ruchliwej materii, która dopiero teraz natrafia na
swoją formę, lub ostatecznie degraduje się, gdy „Przeszczepy szczęścia, które
się nie przyjęły,/ odpadają od kości, razem z żywą tkanką” (Dno). Płyniemy w ciemno, płyniemy w
ciemne. Po chwili snu przytomniejemy i widzimy, że w tej pozornej entropii
pracuje jakaś energia zmierzająca do porządkowania skojarzeń i spostrzeżeń.
Energia? A może magia, nad którą absolutną władzę sprawuje podmiot-szamanka,
podległa, jak się można domyślać, jedynie miłości (zob. Czary. Niech się toczy). Zastanawia już sama kreacja podmiotu. Liryczne
„ja” pewnie nawiguje pomiędzy światami żywych i umarłych, łączy wielkomiejskie asocjacje
z egzystencjalnymi dywagacjami; a temu, co „Błądzi po cudzej stronie jak
modlitwa/ niewysłuchana do końca.” (Przepływy. Idealizm) służy za medium.
Godzi się z dziecięcymi zapamiętaniami, nawet tymi przykrymi (Skórka. Gdy jego nie ma). Funkcjonuje w
symbiozie ze złudą albo sennym zwidzeniem (Przeżycie).
Nie lęka się wyobraźniowych dysonansów (Bogactwo
duszy. Schizofrenia). W intymnym muzeum gromadzi dawne sekrety (zob. Kolekcja. Znaki). Tajemnice są jej
domownikami na takich samych prawach jak powszednie nawyki i rutyna
codzienności, która czasem niespodzianie przechodzi w obrzęd braterstwa krwi (Świadomość). Osiągnąwszy zaś stan szamańskiego transu zyskuje kontakt z
przyszłymi wcieleniami (Reinkarnacja).
Dziw bierze, że przy całym zagęszczeniu symboli i struktur, przy nader zmiennym
przebiegu dyskursu oraz ustawicznych przesunięciach perspektyw i horyzontów,
poetka zachowuje szerokie spojrzenie (por. Równo(od)ległość).
O krok od chaosu, fragmentaryczne wizje, zwielokrotnione refleksy (Szósty zmysł) układa w odrębny
mikrokosmos.
Oryginalna – również stylistycznie i formalnie – poezja Dudzińskiej chciałaby niekiedy określić swój związek z literacką tradycją. Czyni to w sposób osobliwy: nadbudowuje wiersz nad cytatem (np. z C.K. Norwida), który w innym układzie graficznym byłby mottem. Pozwala, aby wiersz przejrzał się, może wybrzmiał, w przywołanym wyimku.
Sprzeczność pomiędzy ekstazą a poczuciem niedosytu debiut Łucji Dudzińskiej rozwiązuje zawsze na naszą korzyść.
Oryginalna – również stylistycznie i formalnie – poezja Dudzińskiej chciałaby niekiedy określić swój związek z literacką tradycją. Czyni to w sposób osobliwy: nadbudowuje wiersz nad cytatem (np. z C.K. Norwida), który w innym układzie graficznym byłby mottem. Pozwala, aby wiersz przejrzał się, może wybrzmiał, w przywołanym wyimku.
Sprzeczność pomiędzy ekstazą a poczuciem niedosytu debiut Łucji Dudzińskiej rozwiązuje zawsze na naszą korzyść.
Skrócona wersja omówienia przeznaczonego dla Dwumiesięcznika Literackiego "Topos"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz