piątek, 7 września 2012

Paweł Miakota: pamiętanie, zapominanie, Oficyna Retman, Dąbrówno 2012.


Gęsta od dusz i duchów, zdyscyplinowana formalnie poezja debiutanta potrafi podejmować kwestie naprawdę ważne. Czyni to ze sporą mocą. Choć zrazu może się wydawać, że nad estetyką wyrazu góruje cel metafizyczny: rekonstrukcja tej części poszczególnych życiorysów (w tym także biografii autora), które – jeszcze, już lub nigdy – nie zdążyły zostać opowiedziane w żadnym ze znanych języków, a zagubiły się na ścieżkach dziejów lub zatraciły się w otchłaniach katastrof (zob. wiersz: Borussia). Zwrócona ku przeszłości chciałaby przedłużyć żywot pradziadka Kazimierza z otwartymi oczyma z lekko odstającymi uszami,/ otworem od kuli z tyłu głowy (por. j.w.) i tej trochę groźnej pani Z szyją okręconą lisem (Zdjęcie drugie). I swoje, dawno pożegnane dzieciństwo chciałaby umieścić w logicznym porządku życiorysu. Na przypadkowość własnego istnienia stanowczo się nie godzi. Łatwiej oswoiłaby naturalny kataklizm umierania niż bezład doczesności; wyznaje przecież poeta: jestem przedłużeniem myśli, która mnie powołała do życia,/ miejscem przed kropką, która mnie zakończy (pamiętanie, zapominanie). Odtwarzanie staje się dla poety tworzeniem na nowo, dopisywaniem przedakcji i epilogów opartych już to o rodowód mityczny (Na początku), wywód genealogiczny, a nawet o genezę biologiczno-ewolucyjną. Bo  Miakota chętnie przyznaje się do pokrewieństwa z wczesnymi praformami życia: pancerz skorupiaka jest więc moim pancerzem,/ a ślady paproci i amonitów są tak samo realne / l jak paragony i rachunki./ rzeka nad którą łowiłem owady płynie do dziś jak i słowa/ które mówiły:/ łubin ( wiersz: Nie wiem gdzie i nie wiem czy). Wpisuje się w bardzo rozległy kontekst, gdzie szczegół łatwo byłoby stracić z oczu, gdyby autor nie zdołał ich pomieścić w granicach formy pośredniej pomiędzy poezją a liryczną prozą; gdyby nie spoił ich elementami legendowej narracji lub eseistycznego dyskursu.
Paweł Miakota jest poetą bystro wpatrzonym w perspektywy rozciągające się od progu wieku męskiego, trzeźwo rozpoznającym konieczności wynikłe z faktu, że byt nasz przekracza czas (cykl Krzesła, cz. VIII).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz