To niesprawiedliwie, niehonorowe wręcz – dwie na jedną! A dokładniej:
piękna Joanna i melancholijna Małgorzata przeciwko jednej – dwojga imion –
Joannie-Małgorzacie. Każda z nich wypracowała już odrębny sposób radzenia sobie
z miłością (por. dwa końce).
Natomiast Joanna Małgorzata wciąż musi sobie radzić sama. Opuszczona, naprawdę
nie daje rady, choć chwilowo nie może zrzucić winy ani na urazy z dzieciństwa,
ani na starszą siostrę, ani na duchy
złych niemców (wiersz: pogoń).
Kogo wreszcie obwinia? Chłopców:
łobuzów, nicponi, drani. Ci wręcz idealnie nadają się na winowajców, na czarne
charaktery mniej lub bardziej miłosnych historii. Ich istnienie wreszcie coś
tłumaczy, coś uzasadnia albo usprawiedliwia. Pisze poetka: nie potrafię być sama w swoich wierszach,/ dla towarzystwa wymyślam
złych panów. Jestem pewna, co mają w
środku, może chrzan? jest niedobry, ale za to zdrowy/ a oni są wyjątkowo
niedobrzy i wyjątkowo zdrowi i sprawni (powiedz
kotku). Dalej przyznaje się, że opowiada o nich brzydkie rzeczy. Może naprawdę brzydkie, lecz z jakim robi to
wdziękiem i przenikliwością!
Miłowanie od
samego początku przypomina śmiertelną chorobę przenoszoną drogą uczuciową (prezent). Kto zaś chciałby uniknąć jej
żałosnych skutków, niechże zawczasu wejdzie w określoną rolę i to nie w rolę
księżniczki strzeżonej przez smoka (rycerzyk),
ani amantki ze starego kina ((bez)pożegnania).
Niech od razu zostanie obowiązkowym rodzicem, który jedynie w sytuacji wyższej
konieczności, takiej jak chociażby zakupy w supermarkecie, pozostawi swoje potomstwo pod opieką osoby niebezpiecznie
egzaltowanej (dziecko).
Skłonność do wyznań poetka znakomicie zrównoważyła umiejętnością analizy, zyskiwania wglądu w sytuacje problemowe. Ironicznego, ale wypowiedzianego tak wyrazistym językiem, umiejącym oddać nie tylko nagłe zwroty miłosnej narracji, ale i do końca utrzymać tempo monologu.
…najlepsze wiersze napiszę w czasie menopauzy. będę wtedy ciągle wkurwiona jak dobry męski poeta […] – deklaruje autorka. Dobrze zaczęła, więc po co zamierza czekać tak długo?
Skłonność do wyznań poetka znakomicie zrównoważyła umiejętnością analizy, zyskiwania wglądu w sytuacje problemowe. Ironicznego, ale wypowiedzianego tak wyrazistym językiem, umiejącym oddać nie tylko nagłe zwroty miłosnej narracji, ale i do końca utrzymać tempo monologu.
…najlepsze wiersze napiszę w czasie menopauzy. będę wtedy ciągle wkurwiona jak dobry męski poeta […] – deklaruje autorka. Dobrze zaczęła, więc po co zamierza czekać tak długo?
Fragment większej całości przeznaczonej do publikacji w Dwumiesięczniku Literackim "Topos".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz