Kròlestwo Niebieskie trzeba zdobywać gwałtem. Królestwo ziemskie - cierpliwością.
"Niedokończona"
Schuberta na pelplińskim koncercie wykonywana przez szwajcarskiego
organistę. Słucha się jej tak, jakby się chodziło po ciemnym lesie.
Co mam przeciwko lewicowej wizji świata, mogę wyłożyć w dwóch zdaniach.
1. Rozmaici przedstawiciele lewicy, zwłaszcza nowej, uważają,że człowiek jest z natury dobry.
2.
A mimo to dalej próbują go ulepszyć, czując się upoważnionymi do jego
naprawy przy pomocy wszystkich dostępnych środków, których repertuar
nawet Machiavellego wprawiłby w pełne zgrozy zdziwienie.
Wiem,
to pewnie mało odkrywcze. Ale czasem warto sobie uświadomić istotę
"błędu założycielskiego" lewicowych ideologii, sprawiających, że każda z
nich ostatecznie musi zbankrutować, pozostawiając toksyczną "masę
upadłościową".
Krucha radość dzieciństwa: wiatraczki ze słomy robione dla mnie przez rodziców. Radość ta jakoś przetrwała całe dziesięciolecia.
Przed południem
w S. Kiedy wchodzę do zegarmistrza, wraz z wybiciem południa zaczyna
się koncert zegarów, przypominający występ niezbyt jeszcze zgranej
orkiestry. Jedne chronometry wchodzą w jakieś allegro.
Inne, o dobry krok za nimi dostają zadyszki. W tym wszystkim, jak
recytatyw, głos radiowego spikera relacjonujący podpisanie
katolicko-prawosławnej, pojednawczej deklaracji. Najbardziej mnie
zastanawia: kto jest jej stronami. Bo na razie wolno sądzić, że
najbardziej zadowoleni z niej są hierarchowie. Wierni, przynajmniej w
Polsce, wydają się skonsternowani, pogubieni lub chłodno zdystansowani. W
najlepszym przypadku. Sam zajmuję postawę wyczekującą. Działania
pojednywaczy poznamy po owocach, a po wynikach je sądzić będziemy. - Że
użyję tu odrobiny biblijnego patosu.
W mojej
ulubionej torbie z zielonego brezentu, trochę podobnej do Stedowego
chlebaka: zeszyty, tomiki i...ładowarka tudzież kable do komórki i
tabletu. Pendrive’y. Torba nomada epoki cyfrowej.
Chyba już wiem, po co żyję: żeby się nie dać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz