Liryczna
bohaterka wierszy Ewy Świąc ma w sobie coś z andersenowskiej Małej Syrenki.
Tylko że jej historia kończy się trochę mniej tragicznie: po rozmaitych perypetiach
wraca do macierzystego, podwodnego świata. Imaginacja poetki wyraźnie nawiązuje
do struktur archetypowych. Na plan pierwszy wysuwa tutaj archetyp wody – matki,
przestrzeni, gdzie bezpiecznie, niby kijanki, rozwijają się kobiece praformy.
Tylko kobiece. Bo mężczyźni są istotami typowo lądowymi. Żeńskość postrzega
tutaj poetka w kategoriach radykalnej inności,
przynależności do osobnego, również wizualnie, gatunku. Nie kwietnego,
ani tym bardziej anielskiego. W wierszu krew
ryby czytamy: „pod falą kobietom wyrastają płetwy, szczecina zamienia się w
łuskę./ woda gładzi ich skórę, woda jest śliska, wypełnia uszy/ i usta
nadziewają się na spróchniałe gałęzie, a potem plują.” na kolejnej zaś stronicy: „pod wodą kobiety
szukają miejsca – musi być ciemne, wyłożone suknem i mchem./ zwinięte skorupy w
ich wnętrzach otwierają się – ten ruch podskórny, widzisz, to one.” (pod wodą, 18). Oddala nas ta poezja od zwykłych obrazów syreniego bytowania. Mało
który żeglarz uległby jej wdziękom tych istot. Podległe prawom jakiejś
fantastycznej biologii, od najmłodszej młodości zostały wprzężone w proces ustawicznych
przemian. Udzielono im twardych nauk funkcjonowania poza przyrodzonym
środowiskiem. Nauczono je życia amfibialnego. Przyswoiły sobie umiejętność przetrwania w środowisku
przeciwnym ich konstytucji i usposobieniu. Cykl kilkunastu wierszy z małą w
roli głównej układa się w narrację o dorastaniu do obcych warunków, o
niemożliwej w ostatecznym rachunku aklimatyzacji. Wypada w tym miejscu wyjaśnić, że wychowanie adaptacyjne małej lub – później
– coraz starszej a. (anima? alter ego?), podejmuje podmiotka nader wytrwale.
Nie zraża się początkowym brakiem postępów. Trafnie jednak przeczuwa, że
wyjście małej na ląd może się okazać wygnaniem, losem cudzoziemki, zabłąkaniem
wśród nieświadomych jej dramatu tubylców. Rezultat edukacji przystosowawczej
przeszedł jednakże najśmielsze oczekiwania. Mała wyćwiczyła technikę mimikry,
głęboko ukrywa swój charakter, aż do zaprzeczenia, wyrzeczenia się tożsamości:
„ma nadzieję, że to pragnienie bycia z wodą jest na jakiś czas,/ a potem będzie
jak dawniej: niebo, ziemia cztery ściany, dziewięćdziesiąt stopni// pomiędzy.
okno, drzewo za oknem, parapet, stół/ łóżko./ mała wierzy, że ta błona między
palcami jest do rozgryzienia i że te zęby wystarczą.” (moja mała uczy się pływać). Krótkie powroty pod wodę niewiele w tej
kwestii zmieniają. Mała niegdyś a. znakuje swój teren, całuje mężczyznę, traci
niewinność. Stwarza doskonałe pozory zadomowienia Oswaja różnice światowidzenia,
które ją różnią od partnera (hełm boga).
Lecz owo zaprzeczenie pociąga za sobą toksyczne następstwa: intymny kontakt z
a. sprowadza zagrożenie, jak zakaźną chorobę (por. pocałunki. hemoliza), zaraża rozpadem. Teraz wyobraźnia poetki nie może się uwolnić
od motywów rozkładu lub pośmiertnej samotności (zob. starzec we mnie zwija się. autoliza). Nie uspokoi jej ni wróżba, ni
magiczny zabieg, ani żartobliwe wariacje na temat powiastki Kraszewskiego Dziad i baba. Byt w bezliku swych sensów
okazuje się fenomenem nieskończenie rozgałęzionym (por. neurony są jak drzewa. iluminacja). Lęk, co często podskórnie tkwi
w wielu monologach Ewy Świąc, ujawnia się czasem różnobarwnymi wykwitami, niby
utajona, chroniczna przypadłość (zob. plamy, plamki). Jedynym na nią sposobem
byłaby może regresja do stadium początkowego, powrót do środowiska wyjściowego.
Niezależnie nawet od tego, że macierzyste wody pod nieobecność bohaterki,
przemieniają się w archetypowe wody
śmierci, w głębinowe zaświaty (krew
ryby, kropla. a może koło). Wszystkim zaniepokojonym związkami autorki
za Śląską Strefą Gender, spieszę wyjaśnić, że w jej wierszach ideologii nie
znajdziemy na lekarstwo. Prędzej – metaforyzacje, archetypowe interpretacje indywidualnego
doświadczenia. Oraz przekonanie, że trudno być Małą Syrenką. A dużą tym
bardziej.
Fragment większej całości przeznaczonej do publikacji w Dwumiesięczniku Literackim "Topos".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz