Wiersze Krzysztofa J. Lesińskiego są głosem refleksji i głosem wzruszenia. A
może powinienem napisać: głosami wielu refleksji i wielu wzruszeń. Tak, z całą
pewnością należałoby mówić o nich w liczbie mnogiej. Minione sprawy, oddalone w czasie lub całkiem bliskie,
obdarza ta poezja nowym, oczyszczonym z przypadkowości istnieniem.
Silne związki łączą poetę z naturą. Z tyloma pejzażami zamiejskimi,
deszczowymi, bezlistnymi, wiejskimi, późnojesiennymi, wrzosowymi i tymi
najbardziej wzruszającymi – z krajobrazami bez matki. Na którykolwiek z nich
skierujemy spojrzenie, łatwo zauważymy, że przyroda jawi się jako przestrzeń,
gdzie najłatwiej pogodzić się z Bogiem i gdzie nawet łez nie trzeba się
wstydzić.
Już sam tytuł zaznacza, że obecność Boga należy do centralnych tematów tej
książki. Lesiński w swych wierszach sytuuje się na pozycjach pobocznych wobec
ortodoksji; ba – może nawet gdzieś w pobliżu herezji. Reprezentuje religijność
niezapośredniczoną przez instytucje, zasadzającą się na przekonaniu o bliskiej,
osobowej więzi z bóstwem. Czasem nawet zachodzi podejrzenie, że nie oddzielimy
już mówiącego tutaj „ja” od jego własnego bóstwa. Tylko ku komu kieruje swoje
kolejne modlitwy? Ku pustce, której nie można/ wypełnić? Jeśli
poprawnie postawiliśmy tę hipotezę, musiałby poeta należeć do tego samego
plemienia mistyków, z którego pochodził Anioł
Ślązak. Którąkolwiek ścieżką poprowadzimy potem nasze odczytanie, na
jego końcu dostrzeżemy prawdopodobnie Boga pojedynczej egzystencji; takiej, co
zgodziła się już na życie bez odpowiedzi, na
logiczny porządek bezsensu, na Totentanz
o listopadowym poranku. Zgoda ta umocniła i uzbroiła poezję Lesińskiego do
buntu przeciwko złu osadzonemu w dziejach; przeciwko żydowskiej zagładzie;
przeciwko ognistemu wyrokowi wydanemu na wiersze Safony.
Nawet jeśli Wszechobecny bywa chwilowo nieobecny w mówiącej na tych kartach
postaci, to i tak można go spotkać, nawet dość często, w
podgdańskim, kaszubskim Sulminie. Powstające tam wiersze otwierają się na czytelnika
najszerzej.
(pwL, z posłowia)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz