Czytać ten zbiór wierszy opatrzonych angielskimi tytułami,
to jakby wertować katalog dzieł zestawionych ze sobą dość przypadkowo. Próżno w
nim szukać jakiegoś kryterium czy klucza. Mitologiczna rzeźba Berniniego (Apollo and Daphne, c. 1622) sąsiaduje tu z płótnami Muncha (por. wiersz Dance of Life, 1900) i Hoopera (Nighthawks, 1942); animację braci Quay „In Absentia” pomieszczono
tutaj wraz z karnawałowo-śmiertelną groteską Jamesa Ensora (Masks confronting death, 1888). Wraz? Może jednak
tylko obok siebie, bez wyraźnego związku. Poetka stworzyła zasobne imaginarium. Szybko
się jednak orientujemy, że dzieła sztuki, daleko ważniejsze niż autorzy – w tytułach brak nazwisk ich twórców – stanowią pretekst, inicjalny akord wariacji,
których bieg rychło się oddali od treści sugerowanych przez pierwowzory. Bo
wiersze Fetlińskiej, w znakomitej większości, proponowalbym traktować jako
zjawiska całkowicie odmienne niż interpretacje, ekfrazy czy przekłady
intersemiotyczne istotnie powiązane z wizualnym oryginałem. Poetycka strategia
wyraźnie się tu skłania w stronę dekonstrukcji: zachowuje tytuł dzieła, lecz ramy
odczytania wypełnia gęstą tkanką rozmaitych skojarzeń: obrazowych, rytmicznych,
eufonicznych, czasem filozoficznie-dyskursywnych.
Jeśli nawet monolog prowadzony językiem makaronicznym, pomieszanym, inkrustowanym przytoczeniami francuskimi, niemieckimi, angielskimi, pełnym przeskoków, można w pierwszej chwili odebrać jako retoryczny popis, w chwili następnej zauważamy, że koniec końców udziela się tej poezji najważniejsze przesłanie sztuki ukazującej czytelnikowi nieoczywistą może, acz przemożną dziwność istnienia.
Jak na glosolalia, czyli wypowiedzi poniekąd automatyczne, teksty Fetlińskiej cechuje wyjątkowa dyscyplina. Słowo płynie tutaj stroficznie. Często wers zaczepia się przerzutnią o wers. Taka struktura, bogata leksykalnie, potrafi utrzymać poetycką energię i oddech.
Fragment większej całości przeznaczonej do druku w Dwumiesięczniku Literackim "Topos"
Jeśli nawet monolog prowadzony językiem makaronicznym, pomieszanym, inkrustowanym przytoczeniami francuskimi, niemieckimi, angielskimi, pełnym przeskoków, można w pierwszej chwili odebrać jako retoryczny popis, w chwili następnej zauważamy, że koniec końców udziela się tej poezji najważniejsze przesłanie sztuki ukazującej czytelnikowi nieoczywistą może, acz przemożną dziwność istnienia.
Jak na glosolalia, czyli wypowiedzi poniekąd automatyczne, teksty Fetlińskiej cechuje wyjątkowa dyscyplina. Słowo płynie tutaj stroficznie. Często wers zaczepia się przerzutnią o wers. Taka struktura, bogata leksykalnie, potrafi utrzymać poetycką energię i oddech.
Fragment większej całości przeznaczonej do druku w Dwumiesięczniku Literackim "Topos"
Fajnie napisane. Pozdrawiam i gratuluję.
OdpowiedzUsuń